Ławka

Bella

/dom Belli/
Siezenie w domu mnie przytłacza. Postanowiłam wyjśc na świeże powietrze. Park wydawał się doskonałym miejscem. Zapomniałam o deszczu za oknem i wyszłam. Taa, ale bardzo szybko sobie uprzytomniałam, że leje. Wystarczyło wyjśc na krok z domu i przemoknąc do suchej nitki.
Siedzę w parku na ławce, mokra i telepię się. Czy kogoś obchodzę? Nie, nie ma tu nikogo. Jest dobrze. Przyda mi się spokój przed poniedziałkiem.
Posiedziałam jeszcze chwilkę, a gdy znudziło mi się to postanowiłam się udac do centrum.
/centrum Forks/

Hayley

/parkowe ścieżki/

uśiadłam po turecku na jednej z ławek i oprałam się o nią plecami patrząc w niebo.
nie było dziś ani deszczowo ani slonecznie. po prostu tak nijako. chmury szły leniwie po niebie.
tak bardzo chcę do domu
pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
wstałam otarłam ją wierzchem dłoni i poszłam gdzieś. byle by uciec od wszystkiego. byle by się gdzieś schować.

/gdzieś/

Taylor

*park*

Siadam na ławce. Patrzę w niebo.

Ładnie tu w Forks. Chyba zostanę w tym mieście na dłużej.

Słońce wyszło na chwilę z za chmur. Wyciągam swojego iPoda z kieszeni. Nakładam słuchawki. Zamykam oczy i wsłuchuję się w muzykę. Zaczynam nucić piosenkę.

I wonder if it's too late
Should I go back and try to graduate
Life's better now than it was back then
If I was them I woulndn't let me in

Oh oh oh
Oh God I

Every memory of looking out the back door
I have the photo album spread out on my bedroom floor
It's hard to say it, time to say it
Goodbye, goodbye

Every memory of walking out the front door
I found the photo of the friend that I was looking for
It's hard to say it, time to say it
Goodbye, goodbye

Wszystkie wspomnienia wróciły. Ta piosenka mi o nich przypomina...

*idzie do domu*

Edward

/dom Cull./

Ja pieprzę. PRZYTŁACZA MNIE TO CAŁE GÓWNO.
Nie wiem co z Bellą, nie wiem! Muszę przelecieć jakąś laskę, to może mi się polepszy. Kurwa. Bo jeszcze stanę się jakąś powtórnym prawiczkiem czy coś. Tak czy inaczej.
Czuję się źle.

/przed siebie/

Alice

/Dom Belli Swan/
Usiadłam na ławce i upajałam się rześkim powietrzem. Muszę trochę odpocząć.

Alice

Dostałam sms-a od Belli, że mam wrócić. Naprawdę nie chciałam im przeszkadzać. Ale wrócę.
/Dom Belli Swan - Salon/

Jasper Hale

/sklep spożywczy/

Zimno. Usiadłem sobie na ławce. Odpaliłem fajkę. Porozglądałem się po okolicy.

Wspomnienia. Ja 4 letni chłopczyk biegający wśród tych drzew. Chyba dlatego tutaj wróciłem. Żeby odnaleźć swoją beztroskę, swój własny świat.

Włożyłem słuchawki na uszy. Tak. Rock to jest to co potrzebuje w tej chwili. Zamknąłem oczy, spaliłem jeszcze dwie fajki i ruszyłem dalej.

/Dom Hale'ów/

Bella

/ spożywczak /
Pociągnęłam Edwarda na ławkę. Od razu stwierdziłam, że chce mi się pic, więc wyciągnęłam z siatkibutelkę coli i napiłam się.
- Chcesz? - zapytałam Eda.

Edward

- Nie dzięki. Mam ochotę na coś całkiem innego... - powiedziałem i popatrzyłem znacząco na kieszeń koszuli, w której schowałem prezerwatywy.

Bella

Postanowiłam zagrac głupka.
- Tak, a na co? W siatce masz całą masę pysznych rzeczy - powiedziałam i podałam mu reklamówkę z wielkim uśmiechem.

Edward

Pokręciłem tylko głową. Och, Bello, Bello...
Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl.
- Wiesz, że jesteśmy ze sobą równy miesiąc? Nie uważasz, że powinniśmy to jakoś... uczcić? - zapytałem z łobuzerskim uśmiechem.

Bella

- Wiedziałam, że coś koło miesiaca, ale że równy to nie. Jak cchesz to czcic? Ja jestem za. Tutaj? - zapytałam.
Kurwa! Wydawłao mi sie, że zima ustała, a tu dup. Zimno.

Edward

- Zależy o jakie świętowanie ci chodzi...

Bella

- Własnie zadałam to samo pytanie, Cullen - powiedziałam z dumnym uśmiszkiem. - Na prawdę chcesz wiedziec jak chcę świętowac? Cóż, powiem ci, ale najpierw twoja kolej. - Dziecinnie wystawiłm mujęzyk

Edward

- No tak, rzeczywiście pytałaś. Jestem za świętowaniem w moim stylu. Szybki i dziki seks na ławce. Co ty na to? - zapytałem. - Będzie fajnie.
Z pewnością...

Bella

- Nie uważasz, że jest trochę zmino? - zapytałam. - Ja jestem bardziej za pieprzeniem się z tobą do samego rana, tak żeby żadno z nas jutro nie mogło chodzic. Charlie pojechał do NY, więc mój dom stoi pusty - wytłumaczyłam. - I ciepły - dodałam po chwili.

Edward

- Ja tam nadal obstawiam ławkę. Uwierz mi... będzie nam ciepło - powiedziałem z wielkim uśmiechem na ustach.

Bella

- Wiesz, że nie potrafię ci nigdy odmówic? - Dałam mu mokrego buziaka.

Edward

Pocałowałem ją znowu, tym razem nie odrywając się tak szybko. Nie przestałem, mówiąc:
- Kto - pocałunek. - oprze się - pocałunek. - urokowi - pocałunek. - Edwarda Cullena? - skończyłem, pociągając ją, by usiadła na moich kolanach okrakiem.