salon.

Hayley

od razu jak tylko zlapal oddech zaczął się śmiać.
-idioto! wiesz jak mnie przestraszyłeś!-alnęłam go jeszcze raz poduszką.

Edward

- Na prawdę się krztusiłem! - wołałem przez śmiech.

No i przestałem się śmiać, zapanowała dziwna cisza, czekałem aż coś powie, w sumie, aż coś zrobi, ale pewnie bym się nie doczekał.

Hayley

wypiłam piwo do końca. i wtedy zobaczyłam jak on się na mnie dziwnie patrzy. pewnie oczekauje ode mnie czegoś więcej. ale ja musiałam z nim pogadac.
-słuchaj... ja nie wiem czy mogę o to spytac....

Edward

- pytaj o co chcesz maleńka - uśmiechnąłem się.

Hayley

-no... bo... tak mi torhce głupio pytać...- zaczęłam wykręcać palce, a co tam raz się żyje- chodzi o Jace'a.

Edward

Pierdolony Jace.
- Słucham- powiedziałem wzdychając - mów.

Hayley

-no, bo chodzi o to, że jaki on jest? bo po prostu zauważyłam go na ulic, a potem dowiedziałam się, że ma na imię Jace, a później że wy go znaie i po prostu musze się o nim czegoś dowiedzieć. bardzo mi kogoś przypomina...

Edward

Odczytałem esemesa od Belli i się zmartwiłem. Ktoś ją gonił! Musiałem po nią pójść... ale nie mogłem przecież zostawić teraz Hay.

- Hay, słuchaj - mówiłem zdenerwowany i zamrtwiony- bells mi napisała, że jest w niebezpieczeńśtwie, ja muszę iść!
O booooże. Bello, trzymaj się!

- Ja .. sory, ale .. zależy mi na niej. Przepraszam muszę lecieć.

Hayley

-Edward! kurwa! stój cioto!muszę Ci coś powiedzieć. na temat Belli.

Edward

Przeczytałem następnego esemesa.. uf.
- Bella już jest w domu.. Dziękuję! - krzyknąłem i uśmiechnąłem się.
Musialem teraz wyglądać na idiotę po tej całej akcji...

Edward

Na temat Belli?
- Co jest? - usiadłem - tylko szybko, bo musze do niej iść, ją uuspokoić.

Hayley

- czy Ty nie rozumiesz, że ona Cię cioto kocha? i czy Ty mógłbyś wyświadczyć mi przysługę i zrobić tak, żeby ona nie płakała. ona przez Ciebie nie widzi sensu życia!

Edward

- Wiem to. Dlatego do niej biegnę gdy ma kłopoty! Muszę iść - pocałowałem hay w policzek i wybiegłem z domu - ja za nią szaleję, do następnego razu!

(musze zejść z kompa, sory, jbc mje gg 1668852)

Hayley

-cześć- powiedziałam szeptem. tak właściwie to do siebie.
wypiłam do końca kolejnego browara i resztke wódi stojąca przede mną. zapiłam to wszystko skiem i ogarnęłam salon.
i tak niczego się nie dowiedziałam. no cóz... życie.

/sypialnia/

Edward

/salon Belli/