Pokój Edwarda

Bella

W między czasie oddawania pocałunków rozmyślałam nad tym co mogę zrobic aby pamiętał mnie prze ze kilka dni.
Wiem!
Zjechałam lekko ustami na jego szyję i zrobiłam mu dośc dużo malinkę.
Zerkęłam na nią z dumą i wróciłam do całowania jego ust.
Tepmo było szybkie. Ledwo łapałam oddech. Pff. Przy moim chłopaku zawsze mam z tym kłopoty...
Edward leżał na mnie, węc delikatni podniosłam nogę i udem niby niechcący dotknęłam jego krocza.

Edward

Łoooooł. Nie szalejmy! Głupii wyjazd... PFff
- Bells, zła dziewczyno, nie rób tego, to ja będę później cierpiał! - uśmiechnąłem się i zjechałem z powrotem na jej szyję, a później na dekolt.

Bella

- Oj, no tak. Nie chce żeby Eddie się męczył, prawda? - powiedziałam dziecinnym głosem i wygięłam się lekko do tyłu.
Ciekawe czy zauważyl moją robotę...
- Kocham cię, wariacie - wymruczałam.

Edward

- Bello ja też cię kocham, ale musimy na dzisiaj skończyć, bo inaczej cię wezmę w parę minut tu i teraz, co jest złym pomysłem. Bo to nie tak ma wyglądać. Takc czy inaczej muszę się spakować. - uśmiechnąłem się miło i dałem jej ostartniego buziaka przed wstanbiem z łóżka.

Bella

- Będę tęsknic - powiedziałam smutno. - Jak wrócsz to wyskoczymy gdzieś? - zapytałam powoli się zbierając i podziwiając z daleka swoje dzieło chichocząc.

Edward

- Jasne, że tak, na drugą randkę -puściłem jej oczko - Alice też jedzie. Dasz sobie radę? Kto cię będzie całował i dotykał twojego tyłka!? - mówiąc, zrobiłem te dwie czynności.

Bella

- Cóż... może poproszę o to Jace'a - powiedziałam najbardziej poważnie jak tylko potrafiłam.

Edward

Trochę się wkurzyłem...
- Jasne, jesli tego chcesz - powiedziałem poważnie, wkładając koszulki do torby i nie patrząc na Bellę.

Bella

Zaśmiałam się podeszłam do niego i położyłam rękę na jego plecach.
- Eward, możesz na chwileczkę na mnie spojrzec i obiecac mi edną rzecz? - zapytałam.

Edward

Mogę obiecać, że jeśli ten Jace cię dotknie to go wykastruję piilniczkiem do paznokci Alice.
- Co? - popatrzałem się na nią.

Bella

- Jesteś dla mnie najwaniejszy i tylko ciebie pragnę. Czy tego chesz czy nie należę do ciebie. Mimo, że uwielbiam kiedy jestes o mnie adrosny, bo to sprawia, ze wieżę, iż ci na mnie zależy, nie chcę abyś się martwił. Jestem tylko twoja, kochanie i błagam obiecaj mi, że rozumiesz i nigdy już nie będziesz zazdosny, okej? - Nie potrafiłam mu wytłumaczyc tego. - Kocham cię, skarbie - Pocałowałm go leciutko w policzek.

Edward

- Nie mogę ci tego obiecać, to jest niewykonalne, Bello, mógłbym ci obiecać, że nie tknę żadnej dziewczyny w Knoxville, ale, że nie będę zazdrosny nie mogę, wybacz - powiedziałem nadal nieco zły - Muszę już jechać, odwieźć cię do domu?

Bella

- Dziękuję. Ale ten czerwony znak na twojej szyi jest dowodem tego, ze należysz do mni - powiedziałam dumnie i zachichotałam. - Nie chcę cię zatrzymywac. Pójdę pieszo, ale możemy się jeszcze pożegnac tak jak chłopak powinien to robic ze swoją ziewczyną? - Będę tęsknic za nim. Za jego głosem, twarzą, ustami, rękami. Za nim całym.

Edward

złapałem się za szyję i popatrzałem w lustro śmiejąc się.
- No dobrze dziewczyno, więc jak mam się z tb pożegnać?

Bella

- Pocałuj mnie, ale tak jak tylko ty potrafisz - powiedziałam.

Edward

Podszedłem do niej bliżej i złapałem za pośladki z uśmiechem, a później zacząłem ją bardzo głęboko całować "tak jak tylko ja potrafiłem".

Bella

Zatraciłam się w tym całkowicie.
Kiedy już zabrakło nam powietrza i oderwaliśmy się od siebie powieziałam:
- Kto plauje nastęną randkę ty czy ja?

Edward

- Ty, moja kobieto, wykażesz się - usmiechnąłem sie - a teraz na prawdę muszę lecieć. Kocham cię. Będę tęsknił.

I wyszliśmy razem z domu za ręce.

/samolot - Iowa z Alice/

Edward

jestem w pokoju.

Bella

/ drzwi /
Drzwi były otwarte wiec wlazłam.
Zastuklałam do drzwi pokojowych.
- Ed, jesteś?