KORYTARZ.

Edward

/drzwi wejściowe/

Pomagam Belli zdjąć <cokolwiek masz na sobie Bello? kurtka? Bluza?>
- Poczekaj tu przyniosę coś suchego do ubrania.

Pobiegłem do pokoju.

Bella

- Nie trzeba! Naprawdę! - krzyknęłam za chłopakiem, ale mnie nie usłyszał. Albo tlyko udawał.
czekam cierpliwie na jego powrót.

Edward

- Mam dla ciebie ssuchy t-shirt. Pewnie jest mocno za duży, ale przynajmniej nie jest mokry. - uśmiechnąłem się podając dziewczynie ubranie - łazienka jest na lewo, jesli chcesz się tam przebrać. - co nie zmienia faktu, ze jeśli masz ochotę się całkowicie rozebrać, to proszę. Rób to tutaj.

Bella

Przyjęłam koszulkę z wdzięcznością.
- Dziękuję.
Poszłam do łazienki się przebrac.

Edward

Poszedłem do drzwi, bo ktoś tam wołał.

Bella

/łazienka/
- Już. Dziękuję Ewardzie. - Uśmiechnęłam się.
Nie mogę się pozbyc myśli odnośnie tego chłopaka. Wiem, że on tylko udaje takiego dżentelmena. Chociaż nie powiem, chciałabym żeby to była prawda.

Edward

Dziewczyna z drzwi zniknęła, wróciłem do Belli i zaprowadziłem ją do salonu.

Bella

/salon/
- Edwardzie?! - krzyknęłam.
Stojąc w ciemności czkełam aż się odezwie.

Edward

- Bello! Już idę. Na dole też nie ma światła? - zawołałem, szukając jej po ciemku rękoma.

Bella

- Nie ma. Edward? Boję się burzy i ciemności - przyzałam przygryzając wargę.

Edward

Ja też chcciałem jej powiedzieć, ale wyszedłbym na idiotę.
- Już do ciebie idę - mówiłem, wciąż macając ściany po ciemku - Trzymaj się, mów do mnie, żebym mógł cię odnaleźć. Bello! Mów.
Kurwa Mać. Nienawidzę ciemności.

Bella

- Tu jestem Edwardzie. Kurde pośpiesz się. Boję się! Na dole jestem. Lpiej żebynm nie wchodziła sama po schodach - mówiłam.
Jeszcze brakowałoby tego żebym się przy nim wywaliła. W sumie on przewrócił się już dwa razy, ale..

Edward

- Ja już jestem na dole (xD) - poszedłem z rękami na przodzie i nagle poczułem coś miękkiego. Czyżby to.... ups... macałem Bellę. Szybko wziąłem ręce od jej ciała przytuliłem ją, żeby się nie bała.

Bella

Jego dotyk mnie uspokoił. Obmacał mnie, ale wiem, że zrobił to niechcący.
- Możemy gdzieś usiąśc? Najlepiej w jakimś przytulnym miejscu - zapytałam. - Tak będę miała pocucie bezpieczeńswa.
Skuliłam się w sobie. O co ja go proszę, do kurwy?! I dlaczego cały czas zgrywam grzeczn Bellę?
- A właśnie, masz moze jakąś świeczkę albo latarkę?

Edward

- Właśnie chciałem zapytać, co się robi w takich wypadkach. Ale... ja nie mam pojęcia gdzie jest jakaś latarka... a Alice chyba śpoi, czy coś. Chodź zaprowadzę nas na kanapę.