Salon

Bella

- Coś ty powiedział?! - zpaytałam zdezorienotwana. - A tak poza tym lubię kiedy nazywasz mnie SWOJĄ kobietą. - Mocno zaakcenotwałam przedostatnie słowo.
Przeszłyszałam się. Na pewno.

Edward

- Tak, nabijaj się ze mnie, zakochałem się Pff.. To jest całkiem dziwne! Przeraża mnie. A teraz moja kobieto pocałuj mnie, dając mi siłę na ubranie się!

Bella

Pocałowałam go namiętnie.
Ale jakoś nie czułam rytmu. A co jeśli tylko tam mówi, a traktuje mnie jako panienkę "na jeden raz"?
Kurwa, kocham go nad życie. Życie bez niego nie ma sensu.
Moje oczy zaczłęy leciutko łzawic, ale zignorowałam to.
Całowałam nadal.

Edward

Coś było nie tak, wyczuwałem to, założę się, że Bella mi nie uwierzyła.
- Bello - spojrzałem się jej w oczy - zakochałem się, okej? Boję się tego, ale ot nie oznacza, że cię oszukuję, a teraz pocałuj mnie z tą całą miłością! I idźmy spać, bo mnie wymęczyłaś tym posiłkiem! - zaśmiałem się.

Miłość.... hmm..

Bella

- I nie masz mnie tylko za "dziwkę na jden raz"? - zapytałam? - Bo ja cię kocham ponad wszystko. Nigdy wcześniej nie byłam zakochana i nie wiem czy będę w tym dobra. To co idziemy na górę, mój chłopaku? - zpaytałam niepewna czy moę go tak nazywac.
Wystukłam odpowiedz ka kolejneo esmesa i uśmiechnęłam się do telefonu.

Edward

- Bello, to się nazywa jednorazówka, bynajmniej tu w Forks i nie.. ty zdecydowanie będaziesz wielorazówką - pokazałem jej język, okej, kolejny sms.
- Ymm... Bells sory, ale skoro jestem twoim facetem to chyba mogę wiedzieć, czy ja bd twoją dziwką na jeden raz? Czemu uśmiechasz się do tel.?

Byłem trochę wkurzony.

Bella

- Edwardzie, do końca świata tylko ty ędziesz moją dziwką. Czy ego chcesz czy nie. Jesteś pierwszą i ostatnią osobą którą kocham i nawet jak już mnie nie bedzieszchciał ja awsze będę naleec o ciebie - uśmiechnęłam się - Zazdrosny? - zpaytałam i poczłapałam na górę.
/ pokój Belli /

Bella

/ kuchnia /
Wyciąhnęłam mój przbornik do manikiuru i zabrałam się za robienie porządku z paznokciami. Jaki kolor spodoba się Edwardowi?
Kurwa, dlaczego ja zawsze myślę o tym co spodoba się Edowi, a co nie? Po prostu będę sobą. Tak będzie najlepiej. Mam nadzieję...
Wybrałam brąz. To jeden z moich ulubionych lakierów. Na paznokciach wyglądał tak jakbym miała na nich rozlaną czekoladę.
Kiedy już skończyłam włączyłam telewizor na MTV i zacęłam słuhac piosenek. T, które znałam śpiewałam, a przynajmniej próbowałam. Nie mam głosu...

Bella

Nadal siedząc, oglądając tv i śpiewając się wystukałam odpowiedz na esa.
Swają drogą ciekawa propozycjaa...

Bella

Słuchanie muzyki znuziło mi się.
Zaczęłam skakac po kanałach w poszukiwaniu jakiegoś dobrego filmu.
Natrafiłam na jakąś komedię romantyczną i zaczęłam ją ogląac. Nie było nc lepszego.

Bella

Budzic? Nie budzic? Nie, nie obudę go. Niech sobie śpi.
Na stoliku zostawiłam mu katrtkę:

Edward, nie chciałam cię budzic. Poszłam do szkoły. W lodówce masz sałatkę. Smacznego!

Zabrałam wszystko co potrzebne i poszłam do szkoły.

/ szkoła /

Edward

/pokój Bells/

Belli nie bylo w całym domu.
- Kurwa Mać - poweidziałem, pobiegłem po rzeczy i wbiegłem do szkoły.
/szkoła/

Bella

/ drzwi /
- "Moja mąrośc przewyższa wygląd"? sugerujesz, że jesteś taki boski - zapytałam.

Jace

- Niezupełnie. Sugeruję, że mój wygląd nie jest idealny, ale mądrość, owszem. - Wypakowałem zupę i słodycze na stół. Wyciągnąłem laptopa, na którym miałem sporo filmów.

Bella

- To co ogląamy? - zpaytałam.

Jace

- Proponuję coś jak... - odpaliłem laptopa i włączyłem film. - "Artur i Minimki". Jedz, bo wystygnie. - Wskazałem na pojemnik z zupą. - Mam też herbatę...

Bella

- Wiesz... herbatę mogłam zrobic w domu, ale dzięki - uśmiechnęłam się i zaczęłam jeśc.

Jace

- Jesteś podobno chora, tak...? Więc siedź cicho i śmiej się ze mną, albo ze mnie. - Powiedziałem, biorąc garść żelków.

Bella

- A masz jakiś wpływ na to czym chora? - zapytałam z udawaną nadzieją.

Jace

- Ależ oczywiście - powiedziałem z szelmowskim uśmiechem i odwróciłem się do niej. - Ommmm.... - dotknąłem opuszkami palców jej skroni. - Omm.NiechBellawyzdrowiejeee, oooommmmm! - Zacząłem odprawiać jakieś wymyślone modły, śmiejąc się.