Pokój Belli

Bella

/łazienka/

Bella

/ auto Alice /
Podczas jazdy do Port Angeles źle się poczułam i Alice zadecydowała, że nigdzie nie jedziemy, atak chciałam się zrelaksowac i przestac myślec!
Nie trudząc się nawet ściąganiem butów położyłam się na łóżku i zasnęłam.

Edward

/taksówka/
- Jestem zmęczony, a ty chora, możemy już się położyć?

Bella

/ taxi /
Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku żeby ściągnąc buty.
- Chcesz spac ze mną czy w gościnnym - zapytałam z nadzijeją, że powie, iż tutaj i pozwoli mi się w niego wtulic.

Edward

- mam jakiś powód, żeby spać w gościnnym? - zdziwiłem się - chyba, że chodzi o twoje przeziębienie... to mówiłem, że mam gdzies zarazęnie się. Bd spać tu, czy tego chcesz czy nie - powiedzialem, ściąnąłem spodnie i koszulkę i rzuciłem się na łóżko, poklepując miejsce koło siebie dla mojej Belli.

Bella

- Nie, nie masz powodu i cieszę się, że masz zamiar tu spac. - Uśmiechnęłam się szczerze.
Zdjęłam sukienkę i położyłam się do łóżka w samej bieliźnie.

Edward

- Bello - wyszeptałem - Kładzenie się w tak sekksownej bieliźnie do łózka ze mną w czasie gdy jestem zmęczony nie jest dobrym pomysłem... jesteś taka seksowna.

Bella

- Jeśli masz problem to nas przykryj. Gorąco mi - powiedziałam sennie. - Zresztą ty też jesteś w samych majtkach

Edward

Zasnęlismy. xd

Edward

Obudziłem się wypoczęty. Z Bellą śpi się bardzo dobrze. Spojrzałem na moją kobietę, wyglądała blado, bladziej niż zwykle. Wstałem z łóżka, pocałowałem ją w czoło i przykryłem kołdrą po samą szyję.
Poszedłem do łazienki.
-->Łazienka

Bella

Obudziłam się i było już praktycznie południe.
Cudownie. Przespałam cały dzień.
Jedna rzecz, która mnie wystraszyła to brak Edwarda obok.
Zazwyczaj to ja budziłam sie pierwsza, obserwowałam go jak śpi i robiłam śniadanie.
Dużo zmineiło się w naszym zwiazku. Ale czy skoro Ed uciekł mona go tak nazwac?
Chwyciłam dresy i poszłam do łazienki.
/ łazienka /

Bella

/ łazienka /
Weszłam do pokoju, usiadłam na łózku i zaczęłam zastanawiac się co robic.

Edward

przybywam stąd ja i tacka ze spalonym omletem

Wszedłem do pokoju i zobaczyłem ją rozbudzoną, położyłem tackę na szafkę nocną.
- Dzień dobry moja dziewczyno - powiedziałem i pocałowałem ją szybko - Twój Ja przyniósł ci śniadanie, które niekoniecznie ci zasmakuje, ale wiedz, że się starałem - spuściłem glowę - na prawdę.. Bo wiesz... to był moj pierwszy raz.. usiądź wygodnie i się rpzykryj zaraz podam ..''posiłek''.

Bella

Jednak nie uciekł.
Zaśmiałam się i uśmiechnęłam szerko.
Boże, ak ja go kocham. Byłam dumna z tego, że odważył się coś ugotowac. Weszłam głębiej na łóżko, tak aby zrobic mu miejsce, przykryłam się kocem i patrzyłam jak podaje swoje arcydzieło.
- Dziękuję, Edward - zaśmiałam się.

Edward

- Z głębi duszy na prawdę życzę ci smacznego, zawsze możemy pójść gdzies coś zjeść jakbyś chciała.. no wiesz na taką jakby poranną randkę.. na którą chyba nigdy cię nie zabrałem - powiedzialem siadając obok niej i uśmiechając się z podziwem.

Kocham cię...

Bella

Zaczęłam jeśc.
Było trochę słone, ale smakowało tak... z głębi serca.
Zauważyłam, że chłopak nie je więc podsunęłam mu pod nos omlet który jadłam.
- Chcesz kawałek? - zapytałam z pełnymi ustami.

Edward

Zaśmiałem się.
- Nie dzięki - znów się śmiałem - ja bym tego nie tknął - zabrałem jej tackę sprzed twarzy i powiedziałem - Ubierz się ciepło jest słlońce i 8 stopni na dworze idziemy zjeść w restauracji normalne śniadanie. CO ty na to?

Bella

Zrobiłam odutą minę i próbowałam wyszarpnąc mu tacę.
- A ja wolę zjeśc TO i czy chcesz czy nie to zjem - upierałam sie.- A co do randki to możemy iśc, ale najpierw zjem!

Edward

Zaśmiałem się
- No dobra, bylebyś później nie jęczała, że boli cię brzuch. - powiedziałem - Ale wyjdziemy dziś razem, tak?

Bella

Cmoknęłam go w usta w podzikowaniu za oddanie mi mojego śniadania i wróciłam o jedzenia.
- Jeśli naprawdę chcesz iśc to tak, ale jesli nie to powiedz, zrozumiem.